Czy sa tu jakies przyszle mamy starajace sie o pierwsze malenstwo dopiero po trzydziestce.
W pazdzierniku koncze 33 lata i dopiero zaczynamy starania. Nie z wyboru – po prostu tak sie zycie poukladalo. Moj partner wkrotce 40-ka.
Takie pozniejsze macierzystwo / starania maja inny smak. Jestesmy juz b a r d z o 😉 gotowi i troche niecierpliwi. Ale jednoczesnie troche trudno wyrzec sie tej wolnosci do ktorej przyzwyczailismy sie przez te lata.
Martwia mnie troche perspektywy zmniejszonej plodnsci, ale lepiej nie stresowac sie za wczasu.
Chetnie poznam dziewczyny w podobnej do mojej sytuacji.
Pozdrawiam Was wszyskie cieplutko.
K.
Strona 9 odpowiedzi na pytanie: Do starajacych sie o pierwsze dziecko po 30-ce
Hej Karniko – najpiękniejsze jeszcze przed Tobą. Zobaczysz!!
Ja właśnie odebrałam wyniki hormonów w związku z sugerowanym PCOS i mam za wysoki testosteron (119 ng/dl) – także załamka na maxa, ale mój mąż postawił mnie do pionu. Będzie dzidziuś już!
Staram się wyluzować i nie myślec ale to trudne – tym bardziej że 3 cykl z Clo też zapowiada się klapą, bo mąż właśnie przeszedł operację wyrostka i raczej nie będzie możliwości przytulania się… A to wypadałoby za jakieś 3-4 dni…
witaj Olcia !!!
Marita – trzymam podziwiam za wytrwałość i..dobrze Cie tu ‘u nas’ zobaczyć
Hej Karinko! Jestem pewna, że zaniedługo przeczytamy od Ciebie pozytywne wieści :-))
Pozytywne nastawienie i ociupinka medycyny napewno zdziała cuda :-)) Twoje marzenie także się SPEŁNI!! Gorąco w to wierzę – jeśli ja wierzę, to Ty już na 1000% musisz :-))
Ja tez mam problem z spełnieniem mojego marzenia – jeszcze nie wiem jak duży, ale z góry podchodzę pozytywnie i wiem, ze marzenia są tylko i wyłącznie od tego aby się spełniać :-)))
Dzięki za cieple słowa… u mnie kolejny miesiąc załamki…mąż ciągle w szpitalu, ja po Clo, nadszedł właśnie czas owu, bo test wyszedł – II kreski… A z przytulanek nici…
Kolejny miesiąc nic z tego.
Hej,
jestem tu dopiero od dziś 🙂 ale bardzo chcę dołaczyć do Was.
staramy się o dzidziusia już 3 lata 🙁 Po drodze były 4 inseminacje, w kwietniu hsg. Ten cykl gin polecił nam postarać się jeszcze naturalnie a jak się nie uda to jeszcze raz inseminacja…
Za nasze starania !!!
Witaj jagienka!
W grupie lepiej 🙂
Leczysz się w klinice nieplodności czy u zwykłego gina? Jak tam Twoje badanka? Macie zdiagnozowany problem?
Tak to kluczowe pytania. Się dołączam!!
Dzięki dziewczyny za powitanie:)
Leczymy się w klinice niepłodności. Największy problem to diagnoza. Najpierw była torbiel i nie pękały jajeczka. Potem zaczęły pękać, torbiel zniknęła i niby wszystko ok., więc gin po próbach naturalnego poczęcia (wspomagane Clo) wysłał mnie na 2 inseminacje. Potem stwierdził, że śluzówka mogłaby być grubsza. Więc znowu Clo,Estrofem no i: na śladowe przeciwciała – Encorton, a na zagnieżdżenie – Acard i kolejne 2 inseminacje.
Kolejny etap to hsg gdzie okazało się, że inseminacje można było sobie darować bo oba jajniki zaklejone śluzem 🙁 Tyle w tym szczęścia, że oba oczyściły się pod ciśnieniem i teoretycznie są już drożne.
Do tego dochodzą nie najlepsze wyniki Męża (poniżej 10 % zdrowych, ruchliwych żołnierzyków ale wyszła też aglutynacja 🙁 ).
Mam wrażenie, że gin działa trochę na oślep – a podobno jest specjalistą w leczeniu niepłodności…
Teraz czekam na owu (nawet wzięłam urlop na przytulanie ) a dla pewności kupiłam test owulacyjny. Z moich obserwacji i tego jak działa CLO wynika, że od jutra trzeba działać… i tak się zastanawiam czy dziś po południu chociaż na teście owulacyjnym zobaczę te 2 kreski?
Kurcze – wiem, że pozytywne myślenie działa cuda ale po jakimś czasie trudno wykrzesać w sobie takie uczucia… zwłaszcza jak wszędzie wśród znajomych kolejne ciąże 🙁
A ja myślę, że HSG mogło być u Ciebie kluczem. Jeśli się udrożniłaś to teraz tylko działać.
Jeśli wyjdzie Ci test owu to ze względu na obniżone parametry nasienia poczekałabym z seksem do następnego dnia rana…tak aby seksić się jakieś 12-18 godzin po pozytywnym teście. Ale to mój pomysł oczywiście! 🙂
Trzymam bardzo mocno kciuki!! Nie FISiuj ale spróbuj wykrzesać w sobie wiarę w powodzenie!! Wiem jak to trudno, ale próbować trzeba!!
🙂 dzięki paszulka!
“nie fisiuj” – dokładnie to samo mówi mi mój Mąż 🙂
Masz rację z terminem przytulanka, też tak myślę
Kochane, a ja jestem w dołeczku… Wszędzie otaczają mnie ciążówki.. Wiekszość moich znajomych jest w ciąży.. I jak one pięknie wyglądają!!! Nie pomyślcie sobie źle – ja im naprawdę wszystkim dobrze życzę i trzymam za nie kciuki, wszystkie zasługują na zdrowego dzidziusia, ale w przeciągu 2 ostatnich dni dowiedziałam się o 5 nowych ciążach… Tylko ja taka wybrakowana jestem Dlaczego ta cała sytuacja ma tak ogromny wpływ na samoocenę – jest mi poprostu wstyd za mnie samą… Czy Wy też tak macie?
Nawt nie wiesz Kochana, jak bardzo Cie rozumiem. To jest coś, co jest dla mnie najtrudniejsze w całym okresie starań i niepowodzeń. Nawet jeśli sama ze sobą i swoją niepłodnością dałabym sobie radę, o tyle widok kolejnej koleżanki w ciąży po prostu mnie zabija. Nie potrafie się z tego cieszyć, nie umiem jej szczerze pogratulować. Czuję zazdrość ale przede wszystkim żal. I nawet jeśli wiem, że ktoś czekał na to swoje dziecko bardzo długo, walczył, starał się jak ja, to jednak jest już po tej drugiej stronie, po której jaj nie jestem. Dlatego takie emocje. Nie wstydź się ich i nie obwiniaj się za nie. Tak jak od nas wymaga się zrozumienia dla stanu ciężarnych, tak ciężarne powinny rozumieć nasz stan.
Uważaj tylko, żeby ten żal nie ogarnął Cię całkowicie, bo wtedy życie staje się koszmarem. Wiem z doświadczenia.
Olcia – tez tak mialam gdzies do okola dwoch tygodni temu :)!! Prawie dokladnie pod Twoimi slowami moglam sie podpisac – jak poszukasz to jeszcze gdzies znajdziesz tego posta 😉
A teraz nadal wokol wszedzie widze ciezarowki i w lustrze tez!
Na kazda mame ktora pragnie bobasa – on czeka – tylko my jeszcze nie wiemy kiedy i jak do nas dotrze.
Przytulam i przesylam ciazowe fluidki!
Chwile załamania czy – nie oszukujmy się – złości to chyba w naszej sytuacji norma. Są dni, że myślę sobie, że może nie jest mi pisane. Denerwują mnie uradowane dziewczyny w ciąży a na pytania o to, kiedy u nas dzidziuś nawet nie chcę odpowiadać.
Na szczęście przychodzi kolejny miesiąc, kolejna szansa… i kolejne odliczanie. Wsłuchiwanie się w swój organizm, szukanie oznak ciąży, zaznaczanie w kalendarzu kiedy mam zrobić test.
Może to śmieszne ale w tym miesiącu robiłam test owulacyjny dla większej “precyzji” 😉 i wiecie co? Cieszyliśmy się z Mężem jak dzieci jak nam wyszły 2 kreski! W końcu to pierwsze nasze 2 kreski – może niedługo na teście ciążowym też je znajdziemy:) jeszcze tylko 10 dni do testu…
jeszcze miesiąc temu czułam to samo co TY-teraz jestem w 5 tygodniu ciaży;)
powodzenia-trzymam kciuki:)
Zgadzam się z Tobą w 100%!! Najgorsze jest to, że nie mam z kim tak naprawdę porozmawiać i tłumię to w sobie. Mam naprawdę kochanego męża, który się stara wspierać mnie z całych sił, pocieszać i rozumieć, ale on jest MĘŻCZYZNĄ a ja KOBIETĄ i nikt mi nie powie, że my nie jesteśmy z Marsa, a oni nie z Wenus (czy vice versa – nigdy nie umiałam tego spamiętać) Na dodatek dzisiaj zaczęłam urlop i byłam na wizycie u gin, która jednak potwierdził PCOS… Piękne endometrium i “piękne inaczej” pęcherzyki w jajnikach. Szczerze mówiąc liczyłam na cud, liczyłam na to, że tego świństwa nie mam… Dopiero na październik mam wizytę w Provicie, ale chyba ten cały stres mnie zabije do tego czasu. No i zabija mnie jak czytam, że przy PCOS po 30-tce de facto nie ma szans na ciążę.. Przecież jak bym wiedziała, że to świństwo mam, to starałabym się o wiele szybciej, a nie ufała lekarzowi z przychodni, że wszystko jest ok!!
A co zwykliście odpowiadać jak się Was pytaja kiedy dzidziuś..? Ja nie wiem co mówić… Nie chcę wspominać o mojej przypadłości, bo od razu mam łzy w oczach a mam już dość łez.
Ale najważniejsze z mojego postu to – trzymam skarbie kciuki za wyniki Waszego testu!!! Napisz nam szybciutko jak tylko będziesz mogła czy udało się z 2-ma kreseczkami.
Miłego tygodnia dla wszystkich głęboko wierzących w macierzyństwo i w pełni starających się
Wiesz co ja mówię – teraz, bo już się nauczyłam: gdyby to było takie proste, to miałabym pewnie już kilkoro, a tak czekam na cud. Kiedyś od razu reagowałam łzami albo zatykało mnie i nie wiedziałam co mowić. Najgorsze są dziewczyny z brzuchami, które (znając czy nie znając mój problem) natarczywie opowiadają mi o swoich dolegliwościach ciążowych i przekonują, jaki to piękny stan i że powinnam jak najszybciej spróbować! Wtedy gotuje się we mnie i… Nawet nie chcę pisac, co sobie myślę… Trzymaj się kochana – empatia w takich problemach jest bardzo ważna!
Znasz odpowiedź na pytanie: Do starajacych sie o pierwsze dziecko po 30-ce